Sentencja Dnia

Obserwatorzy

czwartek, 20 września 2012

MÓJ ROZWÓJ

Mój Rozwój


                                                            

Właśnie  dopiero teraz zdałam sobie sprawę, kiedy i w jakich okolicznościach tak naprawdę rozpoczął się mój Rozwój Osobisty.

Nie wiedziałam, że przez wiele lat dochodząc do dnia dzisiejszego przechodziłam przez wszystkie trudne dla mnie zdarzenia i sytuacje, o które sama walczyłam.

Te wszystkie sytuacje, zdarzenia prowadziły mnie i dawały mi różne znaki jaką osobą jestem, czego potrzebuje od życia i co chcę w życiu osiągnąć.




To zaczęło się w roku 1994
, kiedy urodziłam chorą córkę, gdzie różni lekarze mówili, że nic z niej nie będzie, nie będzie chodzić, mówić i się rozwijać, ponieważ urodziła się z opóźnionym rozwojem psychoruchowym - małogłowie wrodzone.
Tak naprawdę to nie wiedziałam co mam robić, gdzie szukać dla niej pomocy, ale wiedziałam jedno, że jej nigdy nie zostawię, bo kocham ja tak jak dwoje starszych moich dzieci, dałam jej życie i to ja muszę znaleźć rozwiązanie by jej pomóc.
Kiedy wszystkie badania i potwierdzenia lekarzy o tym, że muszę się z tym pogodzić że córka będzie niepełnosprawna - do mnie to nie dochodziło, nie wierzyłam tym słowom, w tedy postanowiłam walczyć o moją córkę.Córka do 6 roku życia nie mówiła, chodziła ciągając nóżki za sobą a stopy zachodziły do środka a nie prosto.Mało tej choroby była alergikiem uczulona na wszystko oraz doszła astma, a gdy miała 7 miesięcy leżałam razem z nią dwa miesiące na ortopedii na wyciągu z bioderkami.Po miesiącu lekarz powiedział że musi być operowana na bioderka ale nawet nie dawał 50 % że będzie chodzić.Nie wyraziłam zgody na operacje ponieważ czułam że będzie jeszcze gorzej a lekarz wyzwał mnie od najgorszej matki, która nic nie robi. W tedy ja powiedziałam mu,że gorszej kaleki jaka jest z niej nie zrobię i dodałam żeby znalazł inne rozwiązanie.Oczywiście po mojej rozmowie huczało na całym oddziale na mój temat ale ja miałam to w nosie tu chodziło o moje dziecko.Pielęgniarki i oddziałowa powiedziały na całej sali że jeszcze w życiu takiej osoby nie widziały aby tak walczyła o dziecko.Wywalczyłam też łózko dla siebie bo pierwszy miesiąc spałam na stołku, wywalczyłam tez jedzenie bo moja córka musiała pic mleko kozie i tak lekarz zaczął dawać małe dawki relanium mojej córce na rozluźnienie mięśni.I tak wyszło na moje że po dwóch miesiącach pobytu w szpitalu nie trzeba było jej operować.

Zaczęłam szukać przyczyn jej choroby
, potem wszystkiego co mogłoby pomóc, szukałam książek, artykułów i najważniejsze rzeczy spisywałam do zeszytów ale dla mnie to było za mało.
Dowiedziałam się o Bioenergoterapeucie Zbyszku Nowaku z Podkowy Leśnej pod Warszawą i tam pojechałam z moja córka.Po pierwszej wizycie u niego stan zdrowia się troszkę polepszył ale nie polepszyło się jej funkcjonowanie.Po dwóch miesiącach pojechałam z nią ponownie zabierając ze sobą teścia, który miał nowotwór żołądka, a przy okazji ja też skorzystałam, ponieważ byłam już u kresu sił, zmęczona walką o córkę ale też o teścia.Gdy wszyscy już skorzystali z bioterapii p. Zbyszka podszedł do mnie i w tym momencie jego dłonie odrzuciło  ode mnie i powiedział mi wtedy że teściowi już nikt nie pomoże ale sobie i córce mogę pomóc sama.Nie wiedziałam co to wszystko znaczy a gdy go oto spytałam odpowiedział że mam coś w sobie i muszę to wykorzystać.

Po powrocie do domu zastanawiałam się o czym on mówił ale byłam tak zmęczona że zasnęłam.W nocy obudził mnie płacz córki, była cała rozpalona, mokra, temperatura dochodziła do 40 stopni przeraziłam się miałam wezwać pogotowie ale w tedy powiedziałam słowa- Boże pomóż mi i pokaż w jaki sposób ja mam jej pomóc i wtedy zaczęłam sama przykładać moje ręce do jej głowy i całego ciała, ręce same mnie prowadziły tam gdzie było konieczne.Potem po godzinie czasu gorączka ustąpiła bez żadnych leków bo się w tedy skończyły.

Wtedy zrozumiałam to co powiedział bioenergoterapeuta i wtedy jeszcze bardziej zaczęłam dochodzić i szukać wszystkiego na temat bioenergoterapii, to dało mi nowe myślenie i perspektywy aby pomóc córce.
I tak właśnie zaczęłam pomagać
jej dochodzić do zdrowia ale nie tylko pomagałam też teściowi bo jak twierdził moje dłonie przykładane do niego uśmierzały mu ból.

Jak zaczęłam pomagać mojej rodzinie i innym osobą, które zwróciły się do mnie o pomoc w chorobach!

Zaczęło się od nauczycielki mojej córki w przedszkolu, kiedy był ich występ na dni naszego miasta Chełma, wtedy to spadła płyta ostrym kantem na nogę nauczycielki, śmiechem żartem przyłożyłam swoje dłonie do jej bolącej nogi i po prostu jak ona stwierdziła znieczuliłam jej nogę aby poprowadziła występ.Po dwóch dniach od tego wydarzenia ona przyjechała do mnie abym pomogła jej z tą noga ponieważ jak potem zobaczyła była tam rana głęboka która się nie chciała goić żadne antybiotyki ani maść nie pomagały i tak zaczęłam swoją energią wspomagać jej nogę a przy okazji na astmę, wysokie ciśnienie krwi i bóle migrenowe.Noga bardzo szybko się zagoiła ciśnienie się uregulowało ale jeszcze zaczęłam pomagać jej synom, jeden na alergie a drugi na tiki nerwowe oka.
Właśnie to ona namówiła mnie i zapisała na badania w Kielcach
, gdzie przeprowadzano specjalne badania na energię.Pesymistycznie nastawiona do tego pojechałam, przez 5 godz.przeprowadzano na mnie różne badania i mojemu zdumieniu okazało się,że faktycznie mam w sobie zdrowa energię na 100% prawie 90% tej energii a było to w roku 2000.Mistrz pokazał mi w jaki sposób mam się blokować przed innymi żebym nie traciła siły i powiedział jeszcze,żebym zaczęła pomagać mojej córce i innym osobom.Oczywiście posiadam na to dokumentację z tego instytutu Bioenergoterapii, dowiedziałam się też że mam zdolności wykrywania żył wodnych oraz widzenia różnych obrazów, zdarzeń w którym mogę pomóc i ostrze czasami innych przed chorobę lub wypadkiem.Wracając do domu nie mogłam w to uwierzyć, że coś takiego mam i że mogę to wykorzystać do pomocy innym.Od tej pory zaczęłam bardziej się do tego przykładać, zaczęłam sama uczyć się anatomii człowieka aby wiedzieć gdzie to wszystko jest położone oraz uczyłam się wizualizacji wszystkich organów, żył, nerwów abym mogła lepiej widzieć i tam przekazywać zdrową energię.Zaczęłam w ten sposób pomagać moim dzieciom oraz mężowi chociaż nie bardzo wierzył we mnie i w to co robię, aż do momentu, kiedy przywieźli go z pracy do domu z silnym bólem żołądka a po 20 minutach pojechał z powrotem do pracy już be bólu.

Jeszcze jeden przypadek mojego męża, było to 6 lat temu, kiedy nagle noga jego zrobiła się cała bordowa na piszczelu i pojawił się duży guz, pojechałam z nim na pogotowie tam zrobili mu przeœwietlenie i dali skierowanie na oddział ortopedii gdzie stwierdzili, że to jest guz ale ponieważ nie byli pewni kazali nam pojechać do Lublina na konsultacje aby się upewnić.W Lublinie profesor gdy zobaczył nogę męża napisał adnotacje do naszych lekarzy aby wycieli nie tylko ten kawałek guza ale więcej.Mąż trafił na oddział zrobili operację i wysłali to wszystko do badania i okazało się, że to był nowotwór nie złoœliwy ale z tendencję do zezłośliwienia się.Prze miesiąc rana się nie goiła, różne antybiotyki, zastrzyki nic nie pomagały rana dalej pękała, puchła i ropiała.W tedy nie wytrzymałam i wzięłam się za nogę męża i zaczęłam działać swoją energią, po dwóch tygodniach noga się zagoiła po dzisiejszy dzień a blizna jest bardzo malutka.




Tak oto zaczęłam pomagać nie tylko mojej rodzinie ale innym ludziom
a to dzięki nauczycielce mojej córki, która zaczęła mnie promować.Poleciła mnie drugiej koleżance, która miała problem z 15 letnim synem - on moczył się w nocy, jeŸdziła po różnych lekarzach, bioenergoterapeutach i nikt nie wiedział jak mu pomóc i jaka jest przyczyna.Kiedy pierwszy raz dotknęłam tego chłopaka wiedziałam już co jest przyczyną i zaczęłam wspomagać go swoją energia.Gdy powiedziałam o tym matce chłopaka była zszokowana skąd wiedziałam, oczywiście moczenie nocne było pod kątem silnej nerwicy i stresu jakie przechodził przez ojca policjanta.Po rozmowie z tą kobietą powiedziałam jej ,że musi to powiedzieć mężowi, że to jaki jest w stosunku do syna wpływa bardzo na jego rozwój i choroby.Jeździłam dwa razy w tygodniu do chłopca przez miesiąc i po tygodniu były już efekty że chłopak mniej się moczył w nocy.Matka chłopca przeprowadziła z mężem rozmowie i to tez pomogło ojcu zmienić swój stosunek do syna.Po miesiącu chłopak przestał się moczyć i do dzisiejszego dnia nie ma już problemu.
Córka przestała chorować,
alergia zaczęła znikać wraz z astmą ale co najważniejsze zaczęła mówić i coraz lepiej chodzić to było dla mnie coś wspaniałego usłyszeć słowa dziecka !.
Gdy zobaczyłam że to co robię daje niesamowite efekty jeszcze bardziej starałam się szukać punktów na ciele aby lepiej chodziła, robiłam jej tez na koncentrację i pamięć.To co zaczęło się dziać z moim dzieckiem było niesamowite, w głębi serca się cieszyłam z tego co robiłam ale nie potrafiłam tego pokazać po sobie i na zewnątrz.
Pomogłam tez mojemu synowi w grypie jelitowo-żołądkowej a starszej córce na gruźlice, która była zarażona i wyszła z tego w ciągu 3 miesięcy aż lekarka nie mogła w to uwierzyć.
Te wszystkie wydarzenia spowodowały, że wciąż jestem" głodna" wiedzy i cały czas się rozwijam uczestnicząc w różnych warsztatach on line i off line. To wszystko daje mi ogromną siłę do walki z moimi chorobami i dolegliwościami oraz ogromną satysfakcję jaka czerpię pomagając innym dodaje mi skrzydeł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

DANUTA MAJ